Pierwszy film animowany

Określenie pierwszego filmu animowanego nie jest łatwe. Co jakiś czas pojawiają się bowiem nowe odkrycia w archiwach, filmotekach czy zbiorach prywatnych, które weryfikują podręcznikową wiedzę. Naj­mniej wia­do­mo o pierw­szej de­ka­dzie ist­nie­nia kina, ona też wy­wo­łu­je naj­wię­cej kon­tro­wer­sji. Aby to zro­zu­mieć, trze­ba so­bie uświa­do­mić, jak funk­cjo­no­wał prze­mysł fil­mo­wy sto lat temu. Przy­najm­niej do po­ło­wy pierw­sze­go dzie­się­cio­le­cia XX wie­ku nie ist­niał sys­tem wy­po­ży­cza­nia i ka­ta­lo­go­wa­nia fil­mów. Rzad­ko kto dbał o ta­śmę, sprze­da­wa­ną na me­try jak tka­ni­na. Nikt nie re­stau­ro­wał znisz­czo­nych ne­ga­ty­wów. Mi­nu­to­we fil­my nie mia­ły dłu­giej daty waż­no­ści, a do tego wie­le z nich ist­nia­ło naj­wy­żej w kil­ku ko­piach. Woj­ny i po­ża­ry do­peł­ni­ły dzie­ła.

The-Horse-in-Motion

The-Horse-in-Motion

Ba­ła­gan do­ty­czy rów­nież ty­tu­łów i au­tor­stwa. Aby oszu­kać wi­dzów i wła­ści­cie­li kin, po­śred­ni­cy i re­ali­za­to­rzy sprze­da­wa­li te same fil­my po kil­ka razy, tyle że pod zmie­nio­nym ty­tu­łem. Czę­sto za­miast na­zwi­ska re­ży­se­ra umiesz­cza­no na po­cząt­ko­wej plan­szy na­zwi­sko wła­ści­cie­la wy­twór­ni albo w ogó­le po­mi­ja­no wszel­kie in­for­ma­cje waż­ne dla współ­cze­snych hi­sto­ry­ków. By­wa­ło, że ob­jaz­do­we kina z oszczęd­no­ści po­ka­zy­wa­ły jed­ną szpu­lę dzie­ła skła­da­ją­ce­go się z dwóch lub wię­cej ak­tów. Dys­try­bu­cja nie­kom­plet­nych fil­mów to nie ostat­nia przy­czy­na licz­nych nie­po­ro­zu­mień. Na­le­ży jesz­cze pa­mię­tać o pi­rac­twie, prak­ty­ce na­gmin­nej z winy luk w pra­wie au­tor­skim: o nie­le­gal­nym ko­pio­wa­niu ne­ga­ty­wów, kra­dzie­ży po­my­słów fa­bu­lar­nych i nar­ra­cyj­nych, jak rów­nież o wier­nych imi­ta­cjach po­pu­lar­nych ty­tu­łów.

Py­ta­nie: „Kto był pierw­szy?”  nie prze­sta­je in­try­go­wać. Wie­lu fil­mow­ców zdo­by­ło wszak uzna­nie dzię­ki ar­ty­stycz­nym do­ko­na­niom, inni tyl­ko dla­te­go, że wy­prze­dzi­li kon­ku­ren­cję. Zna­jo­mość chro­no­lo­gii wy­da­rzeń w pio­nier­skich la­tach po­zwa­la wy­ja­śnić wie­le waż­nych fak­tów.

Początki filmu lalkowego

Pierw­szym fil­mem ani­mo­wa­nym, nie tyl­ko lal­ko­wym, był Apel za­pa­łek (Mat­ches Ap­pe­al) Ar­thu­ra Mel­bo­ur­ne-Co­ope­ra z roku 1899. Film skła­da się z jed­ne­go mi­nu­to­we­go uję­cia: z pu­deł­ka wy­cho­dzą za­pał­ki (ta se­kwen­cja za­gi­nę­ła) i for­mu­ją się w dwie po­sta­cie oraz dra­bi­nę. Je­den z bo­ha­te­rów za­pi­su­je na ścia­nie apel do wi­dzów:

[Apel. Wpła­ca­jąc jed­ną gwi­neę, fir­ma Bry­ant & May prze­śle w od­po­wie­dzi na za­po­trze­bo­wa­nie skrzy­nię z pu­deł­kiem za­pa­łek dla każ­de­go człon­ka ba­ta­lio­nu. W środ­ku pu­deł­ka znaj­dzie się na­zwi­sko dar­czyń­cy. PS Nasi żoł­nie­rze ich po­trze­bu­ją].

Kon­tekst jest dziś zu­peł­nie nie­czy­tel­ny, wy­ma­ga więc wy­ja­śnie­nia. W roku 1899 w Afry­ce Po­łu­dnio­wej ho­len­der­scy emi­gran­ci (Bu­ro­wie) wy­stą­pi­li – po raz dru­gi zresz­tą – prze­ciw­ko bry­tyj­skiej wła­dzy, któ­ra nie chcąc utra­cić bo­ga­tych złóż zło­ta i dia­men­tów, wy­sła­ła swo­je woj­ska i krwa­wo stłu­mi­ła po­wsta­nie. Po­dob­no bry­tyj­skie woj­sko cier­pia­ło na bra­ki w za­opa­trze­niu, do­ku­czał mię­dzy in­ny­mi brak za­pa­łek, któ­re były wów­czas to­wa­rem może nie luk­su­so­wym, ale dość kosz­tow­nym, uży­wa­nym przez żoł­nie­rzy głów­nie do roz­pa­la­nia ty­to­niu. Cy­wil­ne or­ga­ni­za­cje na Wy­spie wy­sto­so­wa­ły apel do spo­łe­czeń­stwa o kup­no za­pa­łek. Dzię­ki nim żoł­nie­rze mo­gli się roz­ko­szo­wać sma­kiem faj­ki, bo­daj ostat­nią roz­ryw­ką na nie­przy­ja­znej afry­kań­skiej zie­mi.

Mel­bo­ur­ne-Co­oper nie jest jed­nak­że je­dy­nym pre­ten­den­tem do mia­na ojca ani­ma­cji. Datę po­wsta­nia pierw­sze­go fil­mu ani­mo­wa­ne­go pró­bo­wał prze­su­nąć do roku 1898 Al­bert Edward Smith, współ­pra­cow­nik Ja­me­sa Stu­ar­ta Black­to­na.

Smith w swo­ich wspo­mnie­niach pi­sał: „Wy­twór­nia Vi­ta­graph zro­bi­ła pierw­szy film opar­ty na za­trzy­ma­niu pra­cy ka­me­ry [stop-mo­tion pic­tu­re] w Ame­ry­ce, The Hump­ty Dump­ty Cir­cus. Uży­łem ze­sta­wu drew­nia­nych cyr­kow­ców i zwie­rzą­tek, na­le­żą­cych do mo­jej cór­ki, któ­rych ru­cho­me człon­ki po­zwa­la­ły usta­wiać je w wy­wa­żo­nych po­zy­cjach. Był to pro­ces żmud­ny, po­nie­waż ruch mógł być osią­gnię­ty je­dy­nie po­przez od­dziel­ne fo­to­gra­fo­wa­nie każ­dej zmia­ny po­zy­cji. Za­su­ge­ro­wa­łem, by opa­ten­to­wać ten pro­ces pro­duk­cji, ale Black­ton uwa­żał, że to nie­istot­ne. Pre­ten­den­tów do tego mia­na było rzecz ja­sna wię­cej. Nie zna­czy to jed­nak, że fil­mow­cy nie umie­li się po­go­dzić z fak­tem, że ktoś inny prę­dzej wpadł na po­mysł, by za po­mo­cą ka­me­ry oży­wić lal­kę bądź ry­su­nek. Po pro­stu eks­pe­ry­men­ty z fo­to­gra­fią po­klat­ko­wą były pro­wa­dzo­ne rów­no­le­gle w wie­lu czę­ściach świa­ta. Fil­mo­wiec z Ro­sji nie wie­dział, czym zaj­mu­je się jego ko­le­ga w Ar­gen­ty­nie lub na Wy­spach Bry­tyj­skich.

Początki filmu rysunkowego

Aż trzy krót­ko­me­tra­żów­ki:

  • Za­baw­ne gry­ma­sy śmiesz­nych twa­rzy (Hu­mo­ro­us Pha­ses of Fun­ny Fa­ces) Ja­me­sa Stu­ar­ta Black­to­na z 1906 roku
  • Fan­ta­sma­go­ria Émi­le’a Coh­la z 1908
  • oraz Mały Nemo (Lit­tle Nemo) Win­so­ra McCaya z 1911

… pre­ten­du­ją do mia­na pierw­szej kre­sków­ki. Są one po­dob­ne za­rów­no pod wzglę­dem tre­ści, za­sto­so­wa­nej tech­ni­ki, jak i przy­ję­tej kon­wen­cji. Wszyst­kie sta­no­wią ad­ap­ta­cję po­pu­lar­nej pod ko­niec wie­ku XIX sztu­ki sce­nicz­nej, zna­nej w An­glii jako li­ght­ning sket­ches („bły­ska­wicz­ne, zro­bio­ne na­pręd­ce szki­ce”), któ­rą w Ame­ry­ce na­zy­wa­no tal­king chalks lub chalk talks („ga­da­ją­ca kre­da”).

Funny Faces

Funny Faces

Wszyst­kie pre­kur­sor­skie fil­my ry­sun­ko­we łą­czy za­chwyt nad ru­chem cze­goś, co sztucz­ne i nie­orga­nicz­ne. Black­ton jako pierw­szy użył dwóch ry­sun­ków róż­nią­cych się fazą ru­chu, a na­stęp­nie z czte­rech se­kwen­cji ani­mo­wa­nych zło­żył film w jed­nym od­cin­ku.

Émi­le Cohl wy­kre­ował po­stać, któ­ra nada­ła po­rzą­dek fan­ta­zyj­nym trans­for­ma­cjom (Fan­ta­sma­go­ria jest zbu­do­wa­na z oko­ło 13 se­kwen­cji-ob­ra­zów). Z ko­lei Win­sor McCay wzbo­ga­cił pla­sty­kę – do­dał ko­lor i de­tal – wy­eks­po­no­wał bo­ha­te­rów, a nade wszyst­ko po­słu­żył się dwo­ma po­my­sła­mi, któ­re w przy­szło­ści zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ły kre­sków­kę – hu­mo­ry­stycz­nym au­to­te­ma­ty­zmem (Nemo do­ry­so­wu­je ko­lej­ne­go bo­ha­te­ra) oraz kil­ka­krot­nym uży­ciem ca­łych se­kwen­cji ru­chów.

Formularz Kontaktowy

    Administratorem danych osobowych jest How How Pietrowski sp.j. z siedzibą w Poznaniu pod numerem NIP 7792361029 - właściciel marki how how. Dane kontaktowe Inspektora Ochrony Danych: iod@howhow.pl. Dane osobowe przetwarzane będą w ramach udzielania odpowiedzi na zapytania, przekazywania informacji o produktach i usługach oferowanych przez how how , przekazywania informacji handlowych – w zależności od udzielonej zgody, na podstawie art. 6 ust. 1 pkt a) Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych). Masz prawo do żądania od how how dostępu do swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, jak również prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, a także prawo do przenoszenia danych. Masz prawo do wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Podanie danych osobowych jest dobrowolne.

    Formularz jest chroniony przez reCAPTCHA od Google. Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.

    Obowiązek informacyjny